
…ale boisz się zapytać 😉
Przed tobą dłuższy przewodnik po świecie Travelera. Starałam się, by był przydatny zarówno dla kogoś, kto zastanawia się nad zakupem, jak i dla posiadacza notesu, który chciałby dowiedzieć się więcej. Nie stroniłam od uzupełniania tekstu o osobiste przemyślenia. Mam nadzieję, że artykuł pomoże Ci podjąć zakupową decyzję (#notsponsored ; ) ) albo nawet zakochać się w Traveler’s Notebook!
Skróty do rozdziałów:
- Czym jest Traveler’s Notebook?
- Standard i Passport – gabaryty
- Wygląd i personalizacja
- Co kupuję?
- Wkłady do Traveler’s Notebook
- Kalendarze i plannery
- Dodatki i przydasie – w co wyposażyć się na początek?
Przygotowałam także test i przewodnik po limitowanej edycji B-sides & rarities!
Czym jest Traveler’s Notebook?
Jeśli oglądasz Japiernicze instagramy, to prawdopodobnie spotkałeś się ze zdjęciami tego journala. Notesu? Kalendarza? Systemu plannerów? Kolekcji szkicowników dla artystów i scrapbookerów? Mosiężnych akcesoriów…. prrr, szalony!
Założenie jest dość proste, ale jest tu całkiem sporo do rozpakowania.
Zacznijmy od podstaw – Traveler’s Notebook to skórzana okładka z elastyczną gumką w środku i takim samym zapięciem. Gumka w środku służy do tego, by przełożyć przez nią wybrany notes, lub kilka zeszytów spiętych ze sobą. Idea jest taka, by Traveler był kompanem podróży, zawsze ze swoim właścicielem. Środek można wymienić w zależności od potrzeby lub kaprysu, jednak skórzana okładka przez lata ma nabierać charakteru, indywidualnych zadrapań i odbarwień.
Estetyka Traveler’s Notebook jest przesiąknięta sentymentalnym klimatem. Jeśli podobają Ci się klimaty vintage i chcesz poczuć się jak ekscentryczny profesor, który przemierza świat w poszukiwaniu idealnego espresso, a swoje przygody spisuje w notesie mosiężnym wiecznym piórem, to ten system może być dla Ciebie!
Traveler’s Notebook, zwany czasem 'Midori’ od nazwy japońskiej papierniczej firmy-matki Travelera – Midori (Designphil), funkcjonuje także jako nazwa potoczna systemu 'okładka z gumkami + wkłady z notesów’. Jeśli jesteś zakochany w idei notatnika, ale nie chcesz zdecydować się na oryginalnego Travelera (rozmiar, kwestia prawdziwej skóry, etc), to możesz spróbować szukać podobnych rozwiązań gdzie indziej.
Skupmy się na Travelerze z krwi i kości… to znaczy, ze skóry (brr, jak to zabrzmiało!).
Pierwsze, najważniejsze pytanie: CZY TO CI SIĘ PODOBA? Czy czujesz ten minimalizm, ten klimat, to wabi-sabi, czy tej okładki aż chce Ci się dotykać mrrrr?
Jest to moim zdaniem kluczowa kwestia przy wyborze tego systemu, bo może pomóc 'pogodzić się’ z pewnymi jego, hmmm mankamentami.
Osobiście jestem zakochana w Travelerze 'od pierwszego wejrzenia’, ale moja miłość weszła już taki etap, w którym mam ochotę szturchać go w plecy, żeby się nie garbił, bo ludzie patrzą, przestań skubać te paznokcie! Taka czepialska miłość. Ale miłość. Pamiętaj o moim osobistym nastawieniu czytając dalej 😉

Standard i Passport – gabaryty
Klasyczny Traveler’s Notebook występuje w dwóch rozmiarach Standard i Passport.
Standard to okładka o wysokości 22cm i szerokość 12.5cm. Wkłady są popularnego w Japonii formatu 'slim’ – tutaj A5 slim. Wysokość 21cm, natomiast szerokość to 11cm (typowy A5 to 21cm X 14,8cm).
Pierwszy ostrzegawczy 'ding!’. Traveler świetnie leży w dłoni / mieści się w torbie, ale ten poręczny format nie każdemu może przypaść do gustu. Rozkładówki w rysowanym ręcznie BuJo trochę ciasnawe. Szkicownik też taki wąskawy, trudno się rozbujać z rysunkami… MIŁOŚĆ!!! Miłość wybaczy. Będzie dobrze.
Passport jest natomiast uroczym kieszonkowym notatnikiem. Okładka złożona ma zaledwie 13cm x 10cm. Rozmiar wkładu to 12,4cm x 9cm. Oryginalne zeszyty mają swoją ostatnią stronę zadrukowaną jak strona z paszportu na dane osobowe. Zabawny detal! Okładka pasuje idealnie, by wrzucić do niej paszport właśnie i notes, w którym można w naprędce zanotować coś w podróży.
Jeśli jesteś osobą, której wystarczy rzut okiem w kalendarz i zanotowanie kilku sprawunków, to może być to idealny kompan. Osobiście miałam przez pewien czas mentalną blokadę by zagospodarować ten malutki notatnik, ale jest TAKI ŚŁITAŚNY, wszystko mu wybaczam.
Wygląd
Mówiłam już chwilę o romantycznym duchu skóry, która zmienia się i dojrzewa wraz z używaniem. Rozwinę nieco temat i dodam trochę więcej o kolorach.
Obecna główna linia to cztery kolory – czarny, brązowy, camel i niebieski. Traveler’s Company działa już 8 lat i w 'plannerowie’ często spotykam się z głosami 'panie, kiedyś to były Travelery, teraz to nie ta jakość!’. Osobiście nie posiadam, ani nie widziałam na żywo żadnego wiekowego modelu. Nie jestem także obeznanym koneserem przedmiotów skórzanych, ale wydaje mi się, że coś jest na rzeczy. W każdym razie – niebieski z jednego roku niekoniecznie będzie takim samym niebieskim zawsze. Camel może być sprzedawany nieco ciemniejszy, lub bardziej jak toffi. Skóra może również starzeć się na różne sposoby – niektóre kolory/roczniki będą się robić szybciej gładkie i połyskliwe, inne dłużej zachowają matowy wygląd. Część 'zmięknie’, a inne niekoniecznie. Z mojego doświadczenia camel i niebieski zaczynają jako bardziej matowe, a nawet zamszowe. Tymczasem czarny od nowości był gładki i nieco mniej elastyczny.
Pamiętaj, że trafia w Twoje ręce produkt, który jest ręcznie wykonany z naturalnego materiału. Warto przyjmować pewne drobne skazy jako 'cechy charakteru’ – w końcu przy używaniu zadrapania i plamki pojawią się nieuchronnie, w tym cały urok. Przymierzanie się do zakupu z wizją 'przedmiotu idealnego’ pewnie skończy się rozczarowaniem.
Czy chciałoby się, by Traveler trzymał niezmienną jakość surowca i ceny? Chciałoby! Kosztuje może i te +/- 200zł, ale w tej cenie nie leżał przecież nigdzie obok prawdziwie luksusowych i wysoce gatunkowych przedmiotów. Czy to osobiście mnie powstrzymuje lub zniechęca? Nic z tych rzeczy! Miłość! Mam w kolekcji 3 notesy w 3 kolorach i absolutnie czaję się na kolejne.
Edycje specjalne
Traveler’s Company lubi wypuszczać unikatowe okładki, które można dostać jedynie w określonych miejscach, w kolaboracjach z innymi markami lub 'od święta’. Oznacza to, że po notes z nadrukiem z lotniska Narita musisz pofatygować się dokładnie do tego sklepu. Specjalna edycja z Kioto – nie do dostania nawet w głównej siedzibie z Tokio. Jeśli nie masz zapędu kolekcjonera, to da się z tym żyć, a pamiątka z podróży będzie naprawdę wyjątkowa.
Zdarzają się też unikatowe kolory, które pojawiają się i znikają, więc jeśli zakochałeś się od pierwszego wejrzenia np. w oliwkowym, to nie ma się nad czym zastanawiać.

Personalizacja
W twoje ręce trafia minimalistyczny przedmiot o dość surowym wyglądzie. Są nieskończone sposoby na ozdobienie notesu – napomknę o tych najbardziej popularnych.
- Zawieszki: Traveler posiada własną kolekcję mosiężnych (i nie tylko) 'cacek’, które ładnie wyglądają na gumce opinającej notes, lub doczepione do sznurkowej zakładki. Nabierają też patyny i zmieniają się w czasie wraz z okładką. Potrafią nieco 'szorować’ okładkę, ale niektórym bardzo podobają się te zadrapania. Skórzane zawieszki natomiast mogą pełnić funkcję ochronną – przewleczone przez gumkę, używane są do ochrony brzegów notesu.
- Przeróbki: istnieją firmy, które specjalizują się w dostosowaniu okładek, nawet z błogosławieństwem Travelera – jedną z nich jest Baum-Kuchen, który na zamówienie starannie doszyje kieszonki, zamki, doda szwy, nity, embossing – co tylko się zapragnie.
- Kieszonki, naklejki: mniej inwazyjna forma modyfikacji. Traveler sprzedaje własne kieszonki, które można samodzielnie nakleić od wewnątrz okładki. Osobiście nie odważyłam się na coś takiego (kto wie, jak skóra będzie od tego wyglądać?), szczególnie, że jest masa akcesoriów, które pełnią podobne funkcje.
- Gumki: mogą wydać się mało istotnym detalem, ale sama zmiana koloru opasającego notes zapięcia potrafi mieć bardzo duży wpływ na wygląd minimalistycznej okładki. Traveler sprzedaje swoje kolory w ramach 'zestawu naprawczego’. Jedna dodatkowa gumka wchodzi również w skład opakowania nowego notesu, ale nic nas nie powstrzymuje przed wybraniem i przewleczeniem jakiejkolwiek innej, samodzielnie dobranej.
Co kupuję?
Okej, masz już pewne pojęcie jak wyglądać może Twój przyszły Traveler. Omówię teraz zestaw początkowy.
Travelery przychodzą w surowym, kartonowym zawiniątku, przepasanym kolorową gumką (do zachowania!). W środku znajduje się skromna płócienna saszetka, a w niej skórzana okładka w wybranym kolorze. Woreczek przydaje się szczególnie na początku, kiedy cackamy się nieco z notesem i wrzucenie go luzem do torby to spory stres (wiem, że nie jestem jedynym cykorem!!).
W okładce Travelera znajdziemy jeden 64 stronnicowy notes na zszywkach bez zadruku z nieco kremowym w kolorze papierem MD.
Do tego jeszcze jedna zapasowa gumka (w moim doświadczeniu nie psują się one na potęgę, ale hej!).
Iiii… to tyle! Prosta sprawa, bez komplikacji. Traveler nie wydaje osobnych 'zestawów startowych’ z kalendarzami, dla artystów… każdy zaczyna z absolutną podstawą i całą magią Travelera jest to, by doposażyć się wedle uznania.
Zeszytowe imperium Traverler’s Notebook
Ok, bez paniki. Wybór może na początek przytłaczać.
Okładka Travelera przemyślana jest tak, by przy użyciu gumek przewlekanych przez grzbiet, łączyć ze sobą 2, 3, a na upartego i więcej notesów.
Aż korci, by nakupować przeróżnistych i popróbować co się sprawdzi! Rzeczywistość jest taka, że wszystkiego i tak nie upchniemy na raz do jednej okładki.
Na szczęście (a może i nieszczęście? Zależy jak spojrzeć) wkłady mają przeważnie 64 strony (warto sprawdzić ile konkretnie!), więc można spróbować 'rozgościć się’ w określonym rodzaju notatnika i nawet go zapisać do końca bez wyrzutów sumienia, że dokładamy się do 'kupki zeszytowego wstydu’, na której spoczywają nigdy nie używane szkicowniki.

Sama nie przetestowałam wszystkich notatników oferowanych przez Travelera, więc wiele jeszcze przygód przede mną.
Wszystkie zeszyty występują w wersji standard i passport, więc w torii 'rozmiar nie ma znaczenia’ 😉
Do pisania:
001 w linie
002 w kratkę
003 gładki
025 gładki kremowy
026 w kropki (a raczej w drobne krzyżyki, jak się przyjrzeć)
013 lekki (aż 128 stron cienkiego papieru Tomoe River)
Kreatywne:
012 szkicownik (48 stron z perforacją do odrywania)
014 papier kraftowy (65g, jasny brąz)
027 do akwareli (300g, 24 strony z perforacją do odrywania)
(* Traveler wypuszcza także okolicznościowe zeszyty w edycjach limitowanych z fikuśnymi okładkami. W ich sklepach stacjonarnych są dostępne też zeszyty 'na krótką wycieczkę’ w okrojonej o połowę liczbie stron.)
Kalendarze omówię poniżej.
Nie wydaje się tego AŻ tak dużo, prawda?
No ale do tego wszystkiego warto dodać piękny Travelerowy liniuszek (aka pencil board / shitajiki), klips do papieru, może jakąś kartonową albo foliową teczusię… i robi się nam bardzo grubaśny i bardzo drooogi zestaw.
Jeśli cena naprawdę odstrasza, to można poszukać wkładów – jest sporo firm, a nawet kont etsy, które oferują zeszyty na wymiar z ciekawymi okładkami i czasami autorskimi układami/zadrukami. Warto się rozejrzeć za innymi opcjami, chociażby dla ubarwienia kolekcji. (* wiadomo, można szukać 'odpowiedników’ na A*iespress, ale moim zdaniem duża część przyjemności obcowania z Travelerem to fenomenalny papier Midori. Nawet akcesoria typu foliowe kieszonki jakością i starannością wykonania nie przystają do oryginałów. Rozumiem, że nie każdy ma takie haptyczne i jakościowe priorytety, i wystarczy czasem, że 'robią robotę’, ale osobiście oceniam podróbki na meh/10. Mało miłości.)
Kalendarze i plannery
Moja historia z Travelerem zaczęła się od prowadzenia w nim BuJo/journalu. Rozrysowywałam sobie tygodniówki, strony tytułowe, kolekcje, mood trackery, cały ten kram. Po około pół roku poczułam, że zbyt szybko 'przepalam’ się przez starczające mi na ~2 miesiące wkłady. Przerzuciłam się przy najbliższej okazji na planner Hobonichi weeks, a TN poszedł w odstawkę. Zatęskniłam wreszcie za swoim skórzanym kompanem i postanowiłam zainwestować w oryginalny datowany kalendarz.

Traveler oferuje kalendarze/plannery w następujących konfiguracjach:
Rozmiar standard
Kalendarz datowany miesięczny (miesiąc na dwóch stronach)
Kalendarz datowany tygodniowy pionowy (dni z rozpiską godzinową, dwa zeszyty po 6 miesięcy)
Kalendarz datowany tygodniowy + memo (rozkładówka po lewej, a strona w kratkę po prawej, dwa zeszyty po 6 miesiecy)
017 Planner/Kalendarz niedatowany miesięczny (14 miesięcy do samodzielnego rozpisania, miesiąc na dwóch stronach)
018 Planner/Kalendarz niedatowany tygodniowy pionowy (starcza na pół roku)
019 Planner/Kalendarz niedatowany tygodniowy + memo (wkład starcza na pół roku)
005 Wolny dziennik (2 miesiące notatnika strona-na-dzień w kratkę z numerowanymi stronami)
Rozmiar passport
Kalendarz datowany miesięczny
Kalendarz datowany tygodniowy (tydzień na dwóch stronach, dzielonych na 7 dni + 1 kalendarzyk/miejsce na notatki, dwa zeszyty po 6 miesięcy)
006 Planner/Kalendarz niedatowany miesięczny (14 miesięcy do samodzielnego rozpisania, miesiąc na swóch stronach)
007 Planner/Kalendarz niedatowany tygodniowy (tydzień na dwóch stronach, dzielonych na 7 dni + 1 miejsce na notatki, starcza na pół roku)
Kalendarze od Travelera to dość spory wydatek. Wersja, w której należy samodzielnie uzupełnić daty jest połowę tańsza… ale też dostajemy zeszyt na pół roku. Więc w sumie na jedno wychodzi?
Moim zdaniem zarówno kalendarz, jak i niedatowany planner, nie są szczególnie urokliwe, ale kiedy w ruch wejdą zakreślacze, naklejki, stemple i taśmy washi, to można wyczarować prawdziwe cuda.
Kilka detali, które dotyczą kalendarzy:
- lekko kremowy papier MD. Uwielbiam go do pisania, ale jeśli ktoś używa zwykłego korektora/taśmy kryjącej, to biały będzie się odznaczał.
- szyty od środka grzbiet jest nawet solidny, wypada zdecydowanie lepiej niż zszywki.
- jak się je nagnie, to poleżą na płasko, ale lepiej dociążyć klipsem.
- do datowanych kalendarzy dołączone są naklejki do dekoracji, odpowiadające tematowi na dany rok
Niewątpliwą zaletą kalendarza Travelerowego jest to, że… jest Travelerowym kalendarzem. W sensie, że można mieć spersonalizowaną konfigurację kalendarza/notesu/czegokolwiek i cieszyć się na co dzień ulubioną skórzaną okładką.
Jeśli jest to coś, co uważasz za priorytet, to planner ma szansę się sprawdzić (osobiście spędzę z tygodniowym+memo drugi rok, z wertykalnego zrezygnowałam, zapytaj mnie dlaczego, to pójdzie rant :D). Chcę w ten sposób powiedzieć, że miłość przezwycięży wszelkie mankamenty, ale moim zdaniem kalendarz to nie jest coś, dla czego warto specjalnie kupować TN. Szczególnie w kategorii 'mój pierwszy japoński planner’. Ilość japońskiego jest znikoma (zaznaczone święta), co można uznać za zaletę – podejrzewam, że nie każdy jest świrem, który lubi obcować z kanji i kaną i bez tego 'to się nie liczy jako japoński planner’ haha..ha…

Dodatki i przydasie
Na koniec kilka słów o akcesoriach, które Traveler’s Factory ma w swojej ofercie – co moim zdaniem się przyda na początek, a co niekoniecznie.
Część z tych przedmiotów jest typowo kolekcjonerskich. Jednakże jeśli staniesz się fanem Travelera, to wydawanie kilkudziesięciu/kilkuset złotych na specjalną edycję mosiężnych gadżetów będzie miało w sobie tylko lekką nutkę ekscentryzmu.
Sporo rzeczy wydaje się też być zagadkowo drogie w stosunku, do tego, jak się prezentuje. Folder do notesu z kieszonkami na luźne papiery z kawałka kartonu za 20-35zł?? Widząc te ceny byłam baaardzo sceptyczna. Ale po zamówieniu różnorakich zamienników z A*liexpress moje rozczarowanie było tak duże, że postanowiłam spróbować Travelerowej jakości. Nie mam pojęcia jakie czary, impregnacje czy rytuały w pełni księżyca odprawiają nad swoimi akcesoriami, ale są to wyjątkowo solidne rzeczy na lata!
Kupując oryginalne akcesoria możesz mieć pewność, że surowy wygląd przedmiotów to bardziej stylówa, a po pewnym czasie używania zapewne przyznasz, że cena jest adekwatna do jakości.
Czy powinieneś zatem rzucać się na wszystko z Travelerową metką od razu? Niekoniecznie! Może zamienniki będą dla Ciebie wystarczające. A może samodzielnie pobawisz się w jakieś DIY?

Co przyda się do każdego Travelera i co warto mieć – oryginalne lub nie!
- Podkładka do pisania aka pencil/writing board aka shitajiki aka zakładka aka liniuszek
Nawet jeśli nie planujesz wielkiego oklejania lub dekorowania swojego journala, bujo czy plannera, co po czasie utrudniałoby wygodne pisanie, to uważam, że jest to akcesorium numer jeden. By wygodnie używać 'czystego’ notesu, warto użyć kratki, która znajduje się na jednej ze stron podkładki do pisania i podłożyć ją pod stronę. Równe pismo wygląda fantastycznie na kartkach bez zadruku. Dodatkowo warto pamiętać, że gumkowe zapięcie Travelera ma od środka supełek i pisanie po nim bywa irytujące. Writing board praktycznie niweluje ten mankament – jest to naprawdę solidny kawałek plastiku. Pisanie travel journala na kolanach w pociągu? Żaden problem! Traveler wie doskonale, że trudno się bez tej podkładki robi i skubany wypuszcza je co roku w pięknych edycjach. Masz już 2? ALE TA NOWA JEST TAKA PIĘKNA!… 3 to w sumie kolekcja, więc następną też kupię… - Klips do stron
Nie tylko wygląda ekstra na fociach na instagramie, ale i jest to naprawdę praktyczna sprawa. Oczywiście przede wszystkim ma Ci się podobać, ale wybierz coś solidnego, co dobrze unieruchomi strony, ale też pomoże w tym, by notes 'leżał na płasko’. Mosiężny klips Travelera służy fantastycznie jako 'dociskacz’. Pięknie wygląda i trzyma się jak należy, ale można się bez niego obejść. Osobiście używam go na co dzień, ale gdy jadę w trasę, to chętniej wybieram coś zdecydowanie lżejszego. - Kieszonki
Jeśli zabierasz notes na dłuższe wakacje, lub masz tendencję do gromadzenia biletów/papierów/naklejek, warto pomyśleć o tego rodzaju dodatku. Taveler ma w swojej ofercie m.in. wspomniany przeze mnie kartonowy folder, albo plastikowe folio z kieszonką na strunowy zamek. Znam osoby, które używają TN jako portfela i chwalą sobie te rozwiązania. Do takiego specyficznego zastosowania przydają się też takie akcesoria jak mini-album na na karty/wizytówki. Osobiście na co dzień niewiele pakuję do tych kieszeni, ale podoba mi się, że stanowią pewną ochronną warstwę pomiędzy okładką, a notesami. Nie to, żeby zeszyty się szczególnie ciotrały, ale przy dłuższym użytkowaniu matowe, kartonowe okładki mogą się nieco odbarwiać. Foldery to fajny przydaś do organizacji drobiazgów, o którego braku można się boleśnie przekonać, kiedy będzie naprawdę potrzebny.
A to niekoniecznie…
- Dodatkowe gumki do łączenia zeszytów
Traveler ma w swojej ofercie zestaw 'specjalnych’ gumek, które poleca, jeśli chcemy nosić więcej niż 1 zeszyt w okładce. Wyglądają jak spłaszczone recepturki skrojone na wymiar. Można pomyśleć – no jak to! Przecież tego mi potrzeba! Tymczasem taki sam, a nawet lepszy efekt można uzyskać używając elastycznych gumek, które dołączane są do zestawu z okładką. Ponieważ zawiązuje się je na supełek, łatwo jest dopasować rozmiar. 'Recepturki’ od Travelera wyglądają, jakby łatwiej im było wgniatać strony, albo pęknąć, ale w moim doświadczeniu nie ma takiego niebezpieczeństwa. Nie wiem, jak sprawa się będzie miała po kilku latach, ale nie zanosi się na to, by parciały, czy kruszały. W każdym razie – absolutnie można sobie je darować na początek, albo całkowicie. - Segregator do przechowywania zeszytów
Jest to pewna rozkmina, jeśli chodzi o system TN. Co robić z zapisanymi wkładami? Jak to archiwizować? Jeśli zależy Ci na porządku na półkach, to Traveler zaproponował tekturowy segregator z metalowymi szynami, w których siedzi pięć drucików. Drucik przewlekamy przez grzbiet notesu jak wcześniej gumkę i w ten sposób notes trafia do specjalnego segregatora. Moim spokojnie można szukać zamiennika takiego albumu, albo wymyślić własny system przechowywania. U mnie na półce obecnie króluje połączenie oryginału, zamiennika i totalnego bajzlu z walającymi się luzem wkładami. Nie mam złotych rad – może wpadniecie na jakiś pomysł? Kartonowy DIY na sznurkach? - Ucho na długopis
Osobiście nie mam doświadczenia z tym akcesorium, ale słyszałam różne głosy. A to, że kolor skórzanej opaski nie pasuje idealnie do koloru okładki, a to że klips siedzi za mocno/słabo, a to, że nie za łatwo jest wcisnąć w ucho pisadło. Możliwe, że jesteś osobą, która chwali sobie to rozwiązanie, ale może warto zastanowić się, czy jest sposób, by uniknąć mocowania pętli na okładce. Kojarzę naklejki z elastycznym uchem od Moleskine lub Leuchtturma, które można przykleić do notesu albo do kartonowego folderu z kieszonkami – mogą okazać się mniej frustrujące w obsłudze, nawet jeśli są mniej trwałe.

Uff! Powstało z tego przewodnika solidne czytadło!
Mam nadzieję, że opowiadając dość szczegółowo o Traveler’s Notebook udało mi się rozwiać wątpliwości, lub uzupełnić podstawowe informacje. Nadal obstaję przy tym, że nie ma takiego mankamentu, którego nie da się zakleić taśmą washi, a miłość do Travelera wiele wybaczy. Jeśli tak jak ja zakochałeś się w tej vintage’owej estetyce i jesteś w stanie dopłacić do 'surowej jakości’ oryginalnych zeszytów, to korzystanie z Travelera zarówno na co dzień, jak i od święta w podróży, będzie czystą przyjemnością.
Daj proszę znać, jeśli coś jeszcze Cię ciekawi w tym temacie. Postaram się uzupełnić artykuł.
Dzięki! Iiiiii… miłego Travelerowania!
Wow , fajny artykul . bardzo podobaja mi sie zdjecia i chetnie zobaczylam bym ich wiecej .
Świetnie napisane! To coś zdecydowanie dla mnie. Lecę dalej się edukować i kupować <3
No no i mam problem. Szukam jakiegoś małego kalendarza do torebki i teraz nie wiem czy TN Passport czy Muji bez dat A6??? Ach te problemy pierwszego świata 😀
Najlepsze <3
Chyba zależy od tego, jak bardzo taki notes ważnym jest dla Ciebie przedmiotem ^^ MUJI jawi mi się jako taki bezstresowy i użytkowy, a wystarczy, że popatrzę na Travelera, albo wezmę go do łapy i już mi się micha śmieje 😉
Pingback:Traveler’s Notebook – B-sides & rarities – testy i wrażenia | drankokoro
Hej
Dzięki za super napisany i praktyczny poradnik🖤Dużo inspiracji 🙌🏽🖋
Zastanawiam się nad tym klipsem mosiężnym. Na pewno coś takiego jest konieczne/przydatne jak nie chcemy wciąż dociskać zamykających się okładek i samoistnie przewracających karteczek. Oryginalny jest piękny i pewnie ciężki🤖 ale czy warto wydać tyle dych na klips, czy są alternatywy, które polecasz?
Pozdrowienia🌸
Hejaa : D
No ten ciężki klips jest dość kultowy, ale może być nawet /za ciężki/ żeby targać ze sobą. Fan marki pewnie prędzej czy później sobie sprawi, ale naturalnie są też inne 'instagramowe’ fajne klipsiory 😀
Bardzo poręczne są takie np. https://noteka.pl/tools-to-liveby-klipsy-51-mm
(mam akurat 32mm, ale większe może będą bardziej do zadań specjalnych).
Cena bardziej przystępna – oczywiście można bawić się w zamienniki, no ale jak celujesz w Przyjemność z Hobbystycznego Quality, to polecam 😀