Planner bez dat MUJI – przystępny minimalizm

Plannery 'japiernicze’ to często spory koszt! Jeśli chciałbyś wejść w hobby, ale niekoniecznie jesteś zainteresowany riserczowaniem rozkładów kalendarzy, okładek, japońskich osobliwości i sprowadzaniem 'w ciemno’ rzeczy z drugiego końca świata, to planner MUJI może być interesującym wyborem.

W swojej recenzji opowiadam o ’Kalendarzu bez dat A5’.

Czym jest MUJI?
MUJI to japońska firma, która tworzy produkty zgodnie z filozofią 'minimum formy, maksimum treści’. W swojej ofercie posiada ponadczasowe przedmioty o minimalistycznym designie – żadnych 'zbędnych’ ozdób. Zamiast tego stawia na wysokojakościowe, naturalne lub odnawialne materiały. Oczywiście estetyka 'bez marki’ stanowi markę samą w sobie, ale według założeń, produkt ma sprzedawać się samą swoją istotą i przydatnością.

MUJI ma w swojej ofercie wiele godnych polecenia produktów papierniczych. Bez mrugnięcia okiem uzupełniam u nich zapasy żelopisów i szkicowników. Warte uwagi są też 'przedmioty na lata’ typu aluminiowa linijka, akrylowe organizery na biurko, czy zszywacz bez zszywek. Osobiście bardzo lubię odwiedzać sklep w Warszawie przy Mysiej 3, gdzie można zobaczyć te wszystkie rzeczy 'w naturalnym środowisku’. W każdym razie – trudno się na coś 'naciąć’ i być niezadowolonym.


Kalendarz bez dat A5 w pełni realizuje filozofię MUJI. W swoje ręce dostajemy minimalistyczny notes z brązową okładką w plastikowej, zdejmowalnej obwolucie. Grzbiet zdaje się być klejony, ale wygląda dość solidnie. Zeszyt rozkłada się na płasko.

Papier jest niebielony, o delikatnie kremowym kolorze. Rogi stron nie są zaokrąglone. Brak numeracji.

W środku znajduje 15 rozkładówek na widok miesięczny do samodzielnego uzupełnienia. Dalej mamy 65 rozkładówek tygodniowych, gdzie po lewej stornie wydzielone są dni tygodnia i górny margines strony, a po prawej cała strona w kratkę na notatki.

Na samym końcu dodatkowe 15 stron w kratkę.

Skromny zadruk plannera jest wykonany w szarości. Osobiście bardzo odpowiada mi łagodny dla oczu, jasnoszary wzór kratki.


Myślę, że 'kalendarz bez dat a5′ sprawdzi się jako biurkowy ogarniacz zadań. Dużo miejsca na notatki w układzie tygodniowym i miesięcznym sprawia, że aż się prosi, by wykorzystywać strony bez żadnej krępacji. Alternatywnie można zaszaleć z dekoracjami, by dodać plannerowi indywidualności. MUJI oferuje podstawową formę, a styl i treść nadajemy mu sami.

Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że 'bezdatowa’ wersja nie jest dla każdego. To, że kalendarz można 'zacząć’ w dowolnym momencie, tudzież zarzucić go i wrócić kilka miesięcy później bez marnowania stron, dla niektórych może być porządane, dla innych niekoniecznie. Należy poświęcić nieco czasu na 'rozpisanie’ dat w kalendarzu w przód, ale może być to przyjemną zabawą na zimowe wieczory. Wybierając planner MUJI, prawdopodobnie zdecydowałabym się na kalendarz roczny o identycznym układzie, ale to moja preferencja – potrzebuję czasem zaplanować coś daleko w przyszłość, a małe kalendarzyki miesięczne na stronach tygodniowych są dla mnie przydatne.

Co mi się podobało?

  • przestrzenny układ, który nie ogranicza – duża swoboda dekorowania i adaptowania do siebie.
  • gładkość papieru, jego kolor. Bardzo przyjemnie się po nim pisze – szczególnie żelopisami. Subtelny szary zadruk jest miły dla oczu.
  • niska 'bariera wejścia’. Notes nie jest zbyt piękny ani drogi – można po prostu zacząć go używać z miejsca, w dowolnym czasie.

Za czym nie przepadam?

  • większość flamastrów, których używam, nieco przebija na drugą stronę. Do tego plannera wybrałabym raczej zakreślacze o jasnym kolorze.
  • brak zakładki – tego nie pojmuję! Kalendarz datowany posiada jedną (moim zdaniem przydają się dwie), natomiast ten planner jest jej pozbawiony. Na własny użytek musiałabym takową dokleić.
  • po zakupie planner mocno pachniał plastikiem od okładki, ale po czasie się 'wywietrzył’ ; )

’Kalendarz bez dat A5′ od MUJI poleciłabym osobom, które nie są pewne 'kiedy i czy’ będzie im potrzebny kalendarz, ale przyda się im coś do ogarniania tygodniowych spraw na biurku. Może być też atrakcyjny dla plannerowych wyjadaczy, którzy lubią wszystko ustawiać i dekorować po swojemu i szukają przestrzeni do eksperymentowania, bez inwestycji w drogi japoński planner.

Recenzując kalendarz pobawiłam się w 'setup i dekorowanko’, jakbym przygotowała go dla siebie.
Jeśli ciekawi Cię jak mi wyszło i jak wypadł 'pen test’, to zapraszam do oglądania wideo na YouTube (link wkrótce)!

Kalendarz bez dat A5, 39zł

[Recenzja nie jest sponsorowana i powstała bez udziału MUJI Polska]

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *