
Moja kolekcja jeszcze jest na tym etapie, kiedy mogę powiedzieć 'nie ma czegoś takiego, jak za dużo naklejek!’. Zresztą – jeśli wymyślanie i wdrażanie sposobów na organizację zbiorów jest zajęciem przyjemnym, to problem zagrzebania się w japeterii praktycznie nie istnieje!
Obecnie udaje mi się zmieścić w kilku organizerach, i chociaż powinnam już teraz dokupić album albo dwa, to mam małą nadzieję, że uda mi się utrzymać arsenał naklejek na poziomie 'pamiętam każdy arkusz i wiem gdzie on jest’.
Jako dzieciak byłam notorycznym hoarderem – przeklepałam naklejki do specjalnych albumów i tam najczęściej kończyły swój żywot, kiedy klej się skiepścił. Teraz nie mam wyrzutów sumienia, że przepadną w ten sposób – codzienne journalowanie i kreatywne zeszyty pozwalają się fajnie cieszyć tym hobby.

W Japonii zaopatrzyłam się w ’Otona Sticker Album’ od KING JIM. Można znaleźć je czasem w specjalistycznych, naklejkowych sklepach. Występują w różnych kolorach i wariantach z kieszeniami na długie arkusze, tzw. 'flake’i, czyli wycięte na sztuki i na taśmy washi. (’Otona’ = 'dorosły’ w nazwie jest przeurocze : D)
Popularnym rozmiarem arkuszy jest A6, więc album 'na pocztówki’ również sprawdza się elegancko. Wybrałam folder NOVITA od KOKUYO, bo potrafi 'rozpaść’ się na grzbiecie do 4.5cm! Robi wrażenie.
Od niedawna subskrybuję naklejki od STICKII, które przychodzą w specjalnej kieszonce do segregatora. Jej gabaryt może jest i nieco przesadzony, ale sprzedają to na zasadzie 'tematycznej kolekcji’, gdzie sortowanie po kategorii i stylu ma sens. #notsponsored conie :’D
Oczywiście część naklejek 'wala się’ luzem, bądź zostają spięte ledwo spinaczem. Ten los czeka najczęściej naklejki o niestandardowym rozmiarze, lub te, na których mi mniej zależy. Do następnego Kon-Mari!
Macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na ogarnięcie swoich zbiorów?
Segregatory/albumy do polecenia? Dajta znać!
Ps. Na IGTV można obejrzeć rozpakowanka moich naklejkowych zdobyczy, np. tutaj! STICKII club z grudnia 2020.